Serum punktowe Siarkowa Moc - czy faktycznie jest MOC?!

W związku z tym że dobrnęłam do końca opakowania antybakteryjnego punktowego serum - Siarkowa Moc chciała bym podzielić się z Wami moimi odczuciami co do tego specyfiku :)
Ja oczywiście zawsze zaopatrzam się w takie serum bo nigdy nie wiadomo kiedy się przyda, a jak to się mówi lepiej mieć i nie użyć niż nie mieć i żałować. 
Miałam taki okres że moja cera nie potrzebowała tak naprawdę niczego by wyglądała świetnie i przez 2 miesiące pobytu mojego nad morzem (gdzie pracowałam) na mojej buzi nie znalazłam naprawdę ani jednego pryszczyka. Cera marzenie....no właśnie teraz marzenie, bo tuż po powrocie nagle zaczęły pojawiać się niespodzianki i to wcale nie tak mało. 
Posiadałam właśnie serum antybakteryjne Siarkowa Moc od Barwa którego byłam zmuszona stosować. I czy zdało egzamin? 






Opis producenta:
Serum specjalistyczne do stosowania miejscowego polecane jest dla osób w każdym wieku ze skórą o skłonnościach do przetłuszczania i trądziku. Przeznaczone do stosowania na wypryski pojawiające się na twarzy, plecach, ramionach i dekolcie. Specjalnie dobrany zestaw składników aktywnych hamuje rozwój drobnoustrojów odpowiedzialnych za powstawanie zmian trądzikowych, skutecznie wysusza wypryski, przyspiesza gojenie i zmniejsza stany zapalne. Serum jest bardzo dobrze tolerowane przez skórę, posiada właściwości wygładzające i jest wydajne w stosowaniu. Dodatkowo działa antybakteryjnie, zmniejsza widoczność porów i łagodzi podrażnienia.
Produkt przebadany dermatologicznie.
Stosowanie:
Stosować punktowo 1 – 2 razy dziennie na wypryski powstające na twarzy, plecach, ramionach lub dekolcie. Pozostawić do wyschnięcia. Po 20 minutach zmyć wodą. 

Serum jest o pojemności 15ml i jak widać zamknięte w poręcznej tubce.
Cóż mogę o nim powiedzieć, myślę że producent chyba troszkę się rozpędził ze stwierdzeniem MOC bo ja tej wielkiej mocy za bardzo nie zaobserwowałam. 
Faktycznie na początku było tak że serum pomagało szybciej pozbyć się niechcianego intruza, ale trwało to tak z 4 dni i widać było że po nałożeniu serum pryszcz zdecydowanie nie rósł w siłę tylko powoli się "uspokajał".
Ale po czasie ten efekt już ten efekt nie był taki dobry, tak jak by nagle przeminął, jeden plus dla niego za to że faktycznie wspomaga gojenie się miejsc po wyprysku, delikatnie obsuszając.
No serum miało zapobiegać rozprzestrzenianiu się reakcji zapalnych skóry, jak i hamować rozwój mikroorganizmów odpowiedzialnych za pojawianie się wyprysków, a ja mimo stosowania miałam ich coraz więcej i więcej. 
Ja serum nakładałam punktowo i zostawiałam na całą noc, bo te 20 minut nic nie dawało.
Niestety rozczarowałam się troszkę, bo oczekiwałam troszkę więcej od niego. No cóż teraz wiem że ponownie się nie spotkamy.  Mocy nie było...zdecydowanie.
Jego miejsce aktualnie zajęło inne serum mianowicie żel punktowy od Iwostin. Liczę na to że będzie lepiej:)
W Tobie wielkie nadzieje ;)




Stosowałyście któryś z nich? Co możecie o nich powiedzieć?
Życzę Wam byście nie musiały sięgać po takie środki ;) 
Buziaki :* 



3 komentarze:

  1. Witam. Nominowałam Cię do "Liebster Blog Award 2015". Zapraszam do zabawy. Pytania znajdziesz na moim blogu http://testowaniaczar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście nie mam tego typu problemu,ale dobrze wiedzieć na wszelki wypadek,co się sprawdziło u Ciebie a co nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko się z tego cieszyć, bo u mnie ostatnio jakaś plaga nadeszła :) Ale powoli już się uspokaja....:)

      Usuń

Copyright © 2014 Miki , Blogger