MASECZKA ZŁUSZCZAJĄCA RIVAL DE LOOP / ROSSMANNOWE ZAKUPY



Maseczki jak nie raz wspominałam to nieodłączny element mojej pielęgnacji i bez nich nie jestem już w stanie się obejść. Bardzo chętnie sprawdzam różnego typu maseczki, a akurat ta od Rival de Loop Maseczka Złuszczająca wpadła do koszyka podczas zakupów, które robiłam już jakiś czas temu. 
Troszkę leżała, troszkę czekała i przyszedł moment kiedy po nią sięgnęłam. 

Lubię maseczki głęboko oczyszczające, złuszczające więc to jeden z powodów który pokusił mnie o jej zakup. Maseczka nie droga bo  niecałe 2 zł, a do tego na dwa użycia. Stwierdziłam że sprawdzę i jak się spisze jeszcze po nie wrócę, jak nie to będzie jedyne spotkanie ;) 

Zapraszam serdecznie do poczytania!



OD PRODUCENTA
_______________________________________________________________________

Rival de Loop  Maseczka złuszczająca. Oczyszcza skórę do głębi porów przygotowując ją w ten sposób do dalszej pielęgnacji. Wraz z usunięciem wyschniętej maseczki dokładnie usuwany jest martwy naskórek, nadmiar sebum oraz zanieczyszczenia. Aloes oraz prowitamina B5 nawilżają skórę.

Przygotowanie i stosowanie:
Na umytą skórę twarzy nanieść obfitą i równomierną warstwę maseczki (grubość ok. 2 mm). Nie stosować w okolicach oczu i ust. Odczekać około 15 minut, aż do wyschnięcia maseczki. Delikatnie usunąć maseczkę w kierunku od zewnątrz do środka. Ewentualnie pozostałości zmyć letnią wodą. W razie konieczności stosować 1 – 2 razy w tygodniu.

INCI:  Aqua, Alcohol Denat., Polyvinyl Alcohol, Glycerin, Polyglyceryl-10 Laurate, Panthenol, Propylene Glycol, Parfum, Prunus Persica Fruit Extract, Potassium Sorbate, Pantolactone, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Citric Acid, Sorbic Acid.



Jak wspomniałam są to dwie maseczki, które mi starczyły na tydzień, bo użyłam ich 2 razy w jednym tygodniu. Myślę że w takim układzie efekty powinny być jako takie dostrzegalne. Ale czy jeszcze po nią wrócę?  Czy jest to maseczka, która mnie zadowala i czy jakiekolwiek efekty są po niej zauważalne? 




Na jedno użycie zużywam jedną taką saszetkę. Nie polecam nakładać jej pędzelkiem a palcami, bo właśnie tak rozprowadza się idealnie. 
Kolor jej jest bezbarwny i niestety nie pachnie brzoskwiniami jak mogło by się zasugerować opakowaniem ;) 
Pachnie bardzo alkoholem, na tyle mocno że nałożenie jej zbyt blisko okolic oczu może wywołać łzawienie. Dlatego też zalecam ostrożność i nie nakładanie maseczki w okolicach oczu, zresztą w tych okolicach raczej złuszczanie nie jest zbyt potrzebne. 

Ja nie jestem osobą bardzo wrażliwą na zapachy, ale dla wrażliwców taki zapach może nie być do zaakceptowania. 

Maseczka nie jest tą która się zmywa, a ściąga po wyschnięciu. Podoba mi się, że podczas ściągania maseczka się nie rwie, a praktycznie ściąga w całości. 
Po maseczce skóra jest fajnie matowa, nie przesuszona. Natomiast efektów złuszczających nie zaobserwowałam. Musze powiedzieć, że prócz zmatowienia skóry maseczka u mnie nic innego nie robi. 

Dlatego też na pytanie czy po nią wrócę odpowiem raczej nie ;) Myślę że rozejrzę się za inną i może uda mi się trafić na taką która zostanie ze mną na dłużej. 



Znacie maseczkę? A może stosowaliście inne z Rival de Loop, które są godne uwagi? 

Monika




 


19 komentarzy:

  1. Sama ostatnio skusiłam się na tą maseczkę i również muszę przyznać, że mnie nie zachwyciła. :) Okej, za tą cenę nie można się spodziewać jakichś szaleństw, ale byłoby fajnie gdyby chociaż porządnie oczyszczała, a akurat u mnie nie zrobiła zupełnie nic - oprócz wyciśnięcia łez :D Zapach faktycznie jest dość ostry i choć nie jestem wrażliwcem, ciężko mi było wytrzymać.

    Osobiście kupiłam ją ze względu na aloes na opakowaniu :D Mam fiola na punkcie aloesu i spodziewałam się przynajmniej lekkiego nawilżenia, ale niestety.. muszę szukać dalej :)

    Obserwuję, z przyjemnością :)

    PANI FLAMINGO - BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takiego pecha do produktów Rival,że zawsze coś mi się po nich dzieje:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno temu lubiłam maseczki RdL, ale już długo żadnej nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie próbowałam ich kosmetyków, jakoś mi z nimi nie po drodze;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie miałam i jakoś mnie nie korci

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam wszelkiego rodzaju maseczki, zwłaszcza te koreańskie :) a tej jeszcze nie próbowałam :)
    zapraszamy w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja bym wypróbowała tą maseczkę bo lubię takie do ściągania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. najpopularniejsza z tych maseczek to własnie ta ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię maseczki w saszetkach, ale tej jeszcze nie miałam. Raczej się na nią nie skuszę, bo bazuje na alkoholu, którego i tak mam dość w swojej pielęgnacji - znajduje się on w każdej dermatologicznej maści 😕

    OdpowiedzUsuń
  10. nie stosowałam jeszcze Rival de loop. Nie kuszą mnie te kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  11. ja dziś sobie glinkę na facjatę dam:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam tej maseczki ale lubie takie ktore sie sciagaja a nie zmywaja. Obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. lubię takie ściągane maseczki, ale mam uraz do tych alkoholowych i raczej po nią nie sięgnę ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawa maseczka, będę musiała ją sprawdzić. :) Ciekawe, czy jest jeszcze dostępna

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Miki , Blogger