MOJE SIÓDME NIEBO W ŁAZIENCE / BLEMISH MUD ( OCZYSZCZAJĄCA MASKA BŁOTNA) OD 7th HEAVEN


Patrząc na opakowania maseczek faktycznie można wyobrazić sobie 7 niebo ;) Są bajecznie kolorowe i kuszące. Po przesyłce postanowiłam że na pierwszy rzut pójdzie Blemish Mud (Oczyszczająca maska błotna)
Moja cera zdecydowanie potrzebuje oczyszczenia. 

Jak już Wam wspominałam z firmą 7th Heaven to moja pierwsza styczność i z wielką ciekawością zabrałam się za test jednej z 4 maseczek jakie otrzymałam ;) 

Od producenta:

Przeznaczona do skóry problematycznej. Zmysłowa mieszanka błotna z aloesem, ekstraktem z wierzby, rozmarynem i oczarem wirginijskim pozostawia piękną i czystą skórę.
Efekt: Czysta, jasna i odświeżona skóra.
Czas: 10-15 min



Patrząc na opakowanie można spodziewać się że maseczka będzie koloru zielonego, no w rzeczywistości jest to lekko zielonkawy odcień, ale naprawdę bardziej zbliżony do bieli. 
Jak dla mnie ta maseczka starczy na dwie aplikacje, bo przyznaję się że podczas nakładania chyba za pierwszym razem za dużo nałożyłam :P Tak nakładałam...nakładałam... a tak końca brak :P 

Jakie są moje odczucia co do tej maseczki? 
Oczywiście pierwsze co dało się odczuć to zapach, który na samym początku od razu skojarzył mi się z miętą, mimo że w składzie takowa nie występuje ;) Również dało się odczuć u mnie delikatne chłodzenie na buzi, podczas samej aplikacji :) 
Bardzo sympatyczne uczucie ;)
Kiedy zastyga nabiera białej barwy i dość intensywnie ściąga skórę, kiedy to maska twardnieje. 

 Tak tak...zdecydowanie można w niej straszyć, np. swoje dzieci :P Mój mały zawsze kiedy mam maseczkę na twarzy mówi : "Masz coś dziwnego mamo" :D 
 
 Upsss....chyba za dużo maski :P 

Tak prezentuje się kiedy to już minie co najmniej 5 minut i maska jest już praktycznie sucha :) 


Maska bardzo ładnie prezentuje gdzie powstają zmarszczki :P Nie jest wtedy to najmilsze uczucie, ja osobiście nie do końca takowe lubię, ale dla dobrego efektu warto ;) 

Po zmyciu maski, skóra jest uspokojona, gładka, dokładnie oczyszczona i w żadnym wypadku nie sucha. 
Bardzo podoba mi się efekt jaki daje ;) Moja skóra bardzo lubi takie uczucie po masce ;) 
Po takiej masce stosuję tylko olej z czarnuszki zamiast kremu i niczego więcej do szczęścia mojej cerze nie potrzeba ;) 

Tak więc mogę podsumować spotkanie na bardzo udane, a maseczki jeszcze na jeden raz zostało, tak więc do kolejnego ;) 

Kto miał okazję być w 7 niebie? Która maseczka poszła na pierwszy ogień? 



 
 
 


7 komentarzy:

  1. Głośno ostatnio o tych maseczkach :):) Fajnie się prezentują :) na twarzy też :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda:) Opakowania są niebiańsko kolorowe ;) Na twarzy natomiast nie koniecznie podoba się to mojemu synkowi :P

      Usuń
  2. ta wersja maski czeka u mnie w kolejce...:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tych maseczek. Ładne opakowania. Podoba mi się, że maseczka nie wysusza i dobrze oczyszcza skórę. Myślę, że moja mieszana cera polubiłaby ją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam maseczki 7th Heaven i mam je u siebie! Są cudne! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Miki , Blogger